«

»

Z POCHYŁOŚCI

Drzewo pochyłe wyśniłem,
wierzbę nad rowem przydrożnym,
by arie o skoku w przyszłość,
treściwe, odważne pieśni
miłośnie meczeć w koronie.
Dotychczas nikt tak wybornie
romansów z drzewa nie meczał;
godni La Scali śpiewacy,
rzecz jasna piękni brodacze,
rogaci też jak się patrzy,
głowy przede mną bekliwie
z czcią i zazdrością schylali,
stukając w rytm kopytkami.

Dodaj komentarz