«

»

SOPHROSYNE

Dlaczego się smucisz?
Z przemożnej obawy, iż w czasie realnym
już nie tylko duszą czy sercem,
lecz także rozumem twój ogrom ogarnę,
określę
i wszem, wobec, osobno każdemu
z rozkoszą odczytam,
ujawnię
nareszcie klarowność istoty Arete?

Doprawdy niesłusznie! Całkiem niepotrzebnie,
albowiem nie czuję jakiejkolwiek chętki
na wścibskie dociekania, by ciebie określić.
Nie wnikam w twe piękno, nie sięgam po tożsamość,
literalny konterfekt, umowny wizerunek.
Jeśli we mnie przebywasz, to jako księgarnia
zaklęta na słowa, nieskończenie wielka,
lub jako antykwariat, zarazem biblioteka
też zaczarowana, wielce czarująca
świątynia w mym mieście:
? siwa pani,
w okularach jej mądrość, cisza pełna treści
? regały wspominków
? półki pierwszych potrzeb, pragnień oraz marzeń
? zgarbiony jegomość,
który
wertuje uważnie pocztówki
i grawiury niekiedy sprzed wieku
(ach!
z oprawnej w półskórek starej księgi grubej
nieporadnie niesionej
na podłogę pod meble spadła kartka papieru
zapisana drobno kopiowym ołówkiem;
autora notatek czeka spory problem)
ponadto
? godne podziwu, oczytane dwa mole
u białego sufitu
dyskutują namiętnie przetrawione lektury
? w oknie
do słońca wystawiony bukiet
sztucznych tulipanów
niewątpliwie nabytych dawno, dawno temu
tudzież tomy opasłe spisanej historii
Popielidów i Piastów z myszami na okładkach;
wśród nich leży zwierzak,
kot pręgowany w słonku się wygrzewa…
przeciąga leniwie…
wtem kicha od światła.
Ziewa niedospany.

Dodaj komentarz