«

»

MOGŁO BYĆ INACZEJ

W dzień
opisuję tę naszą historię
niby świetlny labirynt. Pragnąc
zdjąć z niego piętno przyćmienia,
pomrokę, napotykam problem
trudny a realny ? mury, rzecz prosta,
postawione w poprzek, zapora
przy zaporze i liszaje wspomnień. Złe
cienie… krąg cieni. Za każdym razem
przejść szukam, chociażby przełazu,
którego nie ma przecież, nie ma
między nami, jakby go nigdy
być w ogóle nie miało.
Przeszkody te biorą
w skoku niczym konie tęcze
wyobrażeń, gdyż tylko im wolno,
z nimi jest inaczej.
Nocą unikam skojarzeń ze światłem.
Wszelakich. Przyszłość planuję jako rwącą rzekę,
więc szeptem raz po raz pobudzam jej fale
nazbyt wąskie i krótkie, wręcz zamierające.
Chcę most skonstruować, by klamrą wygodną
a trwałą połączyć warunki u brzegów,
krańce zdarzeń spadziste, otchłanne,
lecz krążą już straże uważne w pobliżu.
Wokół skrzydeł patrzę i nie mogę znaleźć.
Aż do świtu wskroś mnie mkną komety
rozmarzeń, że mogło być wszakże, mogło być
inaczej.

Dodaj komentarz