«

»

OD SIEBIE

Jest ze mnie ptak tęsknoty
pośrodku morza sprzeczności.
Mam z sobą nie lada ambaras.
Ilekroć wracam do rzeczywistości,
na brzegu wita mnie szczęście.
Tak!
Siebie witam i sobie przyrzekam,
że dobrze oczyszczę
porośnięte ścieżki,
do żywej czerwieni
ziemię martwą rozpalę
i tchnę ducha w przestrzeń.
Przy rzece położę się łąką
lub na ugorach wyrosnę
lasem pożytecznym.
Gdy kiedyś mi ziemi
nie starczy na powrót,
rozłożę swe skrzydła i wzlecę
wysoko, splotę się ze światłem w jedno przydarzenie
albo zmienię w obłok.
Ludziom pod nogi cień jak dywan rzucę,
potem spadnę deszczem
? dość łzawo się skończy me niebo na ziemi,
lecz ku pożytkowi, a zatem z sukcesem.
Albo uczynię zupełnie inaczej
? wykupię samotność daleką na bilet
i przestrzeń zatrzasnę.
Zamknę na kluczyk drzwi do niej dokładnie.
Okno zasłonię na światy przelotne
woalem różowo-czarnym.
Otulę się kocem i oczy znużone
na sen opuszczę pod powiekami.
W pustkowiu dłoni ukryję głowę przed złymi myślami.
Jedyny do siebie pasażer w podróży
zapomnę.

Dodaj komentarz