«

»

WCZORAJ, POD WIECZÓR

po łące
czerwienią płonący
toczę się, toczę powolnym cieniem
żeby spoczywającym w drodze żurawiom
podać klucz do przestrzeni

z poręczenia
ostatnich promieni słońca
mnie ? ciemniejącą obręcz ? bierze w oczy
pasterz wykluczonych cieni
na
wieczerzę
sen mroczny

Dodaj komentarz