«

»

ODWIEDZINY

Tak wcześnie…
nie zerkaj gdzie wyjście ani na zegar.
Tę burzę, tę zgrozę przeczekać lepiej;
już kropić zaczyna, wokoło domostwa
grasują pioruny,
za drzwiami zaś strachy nieznane się proszą.
Nie odchodź.

Nie patrz na zegar tak w smutku załgany,
tak bardzo ponury i stary,
że nawet podparty kosturem
pomimo wskazówek tym razem na pewno
na czas swój nie zdąży.
Jutro odwrócę go twarzą do ściany.
Nie odchodź.

Wzroku nie wbijaj w drzwi ze stron obu
fałszem dyskrecji solidnie podbite,
ślepione lękiem
wiodącym do nikąd.
Zabiję je
chyba deskami.
Nie odchodź.

Na moment się odwróć
od twarzy zegara. Spójrz w ścianę, proszę.
Tam cień twój zmartwiony, zakłopotany,
wiążąc niepokój
z poczuciem przegranej,
samotność mą drąży.
Nie odchodź.

Widzę,
że upór, z którym przedstawiasz wciąż racje
te same na rzecz rozłąki natychmiastowej,
zanika w oczach jak żar namiętności
zbawianej skrą
gwiazdy,
więc zostań.

Dodaj komentarz