«

»

TOAST ZA ZDROWIE BIEDNEJ ULICY

Spirytualny seans… wizjoner
uśmiech śle czuły ? takiej ze świecą szukać!
wiek cały w miejscu! tutaj! szczęście dla zmysłów i duszy!
? w ulicę ćwiek wzrokiem zabija; bezsens hipnotyzuje

Ścieżka pożal się Boże!
trotuar nie do przebrnięcia błoto przedsionek piekła
tfu na psa urok! koszmar! za godne przyjęcie ekskrement spękanej
pseudopłycie odwdzięcza się miłosierdziem swego rodzaju oddaniem
Na przekór wróblom beztroski pod rękę mieszka smęt z lękiem
niebo pustostan zamknięty na cztery wysokie spusty
otwarty oczodół lampy słup latarniany straszydło
hardo pion trzyma z garbem pozorem na straży stoi
żeby prawa do stryczka nikomu nie wzbronić
Nawierzchnia: połogie progi wyboje żwir rozjeżdżony potrzebą
zlepieniec złóż lepszej epoki dziś pokruszonym grzesznikiem
beton urągowisko! z nazwy tylko z historii!
kto żyw i zechce szoruje najgorszym słowem po nim
Lichota buta obcasów agresja pieszych loteria
hieroglif żelazem zgubionej tu transcendentnej podkowy
tatuaż blaknie ze strachu że go rozdepcze przypadek
szkoda! idea wzbudzona znakiem nie sięga dalej
po chodnik
Szept akwizytora pokusą gratis czyjś atak delirium
na oku dowód klątwą akt zdrady pożywką Argusa
triumfalne wrzaski rechoty zgrai andrusów wandali
ich burdy i chryje przekleństwa bynajmniej nie wyjątkami
Jakkolwiek czas chwilą bieżącą
to też zasiedziałym belfrem opoką twierdzą stoicką
jedynej słusznej postawy w eremitorium ulicy
jej wierne a mocne afekty pod fibrą skrywane emocje wciąż tkwią
przy nadziei… drętwe
Ulica ma gest i serce: oznaczyć deską ze wstążką
którąś głęboką dziurę wstawić gdzieś jakiś krawężnik
a w mig po brzegi wypełni rynsztok świadectwem wdzięczności
z prośbą by dostrzec styl siostrzyc maestrię śródmiejskich arterii

Głuchą-ślepą ulicę ocalić ma brak funduszy
z planu pięcioletniego zdjęcie na wniosek burmistrza
priorytetowych przedsięwzięć już zatwierdzonych przez ratusz
cóż na to kat hipnotyzer? musi trochę poczekać ów bazyliszek czuły…

Dodaj komentarz