«

»

ŚWIT

Zjawię się.
Niespodzianie się zjawię,
gdy spać będziesz jeszcze.
Zostaniesz liczona
z pierwszą chwilą dokładnie; nie ominę żadnej.
I ciała w tobie prawdziwe błękitem
odważę, odróżnię od sztucznie odważnych.
Miarowo odczuję grę w nocy powolną
koncertowych końcówek nerwowych.
Następnie wsłucham się w oddech spokojem,
nim snu zdołam dotknąć.
Mgiełkę uśmiechu wzruszysz na chwilkę ? w niej
znieruchomieję.
Ponownie snu dotknę i w ciszy odejdę.
Zjawię się niespodziewanie,
gdy spać będziesz jeszcze.
Przyniosę wiązkę słów winno-miodnych.
I klatkę złotą.
Skrzydła wyśnione wewnątrz zamknięte.
Klucz do tej klatki na miękkich paluszkach
przyniosę i siebie
? po tknięciu mnie poznasz.
Przez sen się uśmiechniesz,
poruszysz bez słowa.
Znieruchomieję.
Odejdę.
Zjawię się niespodziewanie,
gdy spać będziesz jeszcze.
Wniosę ziarna tłumaczeń najprostszych do siewu.
Serce na mocne zderzenia dzwonów.
Postanowienie.
To osiągnie dojrzałość pod wieczór,
gdy dzwony usłyszysz z żalem.
Gdy je usłyszysz,
z żalem odejdę w niepamięć.

Dodaj komentarz