«

»

POD PARASOLEM

W pomroku
się rozpadało
deszczem nawalnym
na dobre. Przeświadczony
o tym, że czas się stał ofiarą erupcji
namiętności, pomyłki albo zmowy, może
głupiego kaprysu, z obaw przed kollapsem
losu mi dość ludzkiego, nagłym zalewem wiary
bezpodstawnej we mnie, moknąc pod parasolem,
zaporę skonstruowałem. Grobla, choć osobista,
nocna, ze śluzą, niby-wrotami, spełniała
ogólnie znane warunki techniczne odbioru.
Atoli głodny rozgłosu i finansowych splendorów
musiałem obejść się smakiem ? od wrót na skobel
zamkniętych, podpartych drągiem snu mocnym,
prostym jak mój charakter, w tło odstąpiłem
szukać na tamę amatorów, ambitnych reflektantów
zgarbionych pod parasolem, ze mną zmyślonych na dobre.

Dodaj komentarz