«

»

JASNOCIEMNOŚĆ

Śniąc nie śniąc, to tłumaczę sobie z niepomiernym trudem,
że jestem jak noc w nagłym rozbłysku słońca.
Będąc tu teraz obcym,
z uporem czarnowidza
rozpytuję… wołam… szukam swego tropu.

Przez wzgląd na nadpodaż
wrażeń do przeżycia
i tematów godnych głębokiej refleksji
przeróżnym wielmożom przesyłam poważne
epistoły, proszalne podania o przyznanie
lat paru, dni kilku, chwil chociaż
daty bezbarwnej, ekstra, nadobowiązkowych,
nawet pozbawionych znaczeń,
wyzutych z powabów takich jak pogoda
dobra, nastrój karnawału,
czar wzruszeń i upojnych złudzeń.

Niestety
odzew był słaby,
jedynie ze strony znanej
z altruizmu wielce zacnej damy
zmagającej się stale z ludzkimi problemami
natury fundamentalnej.

Nie szukałbym wcale manny
na pustyni z przepaską na oczach,
gdyby nie tej pani rozterka głęboka,
czy warto na pewno znów dłoń do mnie wyciągać
bezinteresownie.

Dodaj komentarz