«

»

WZGÓRZE

Wzgórze to skarpa i zamknięte na miedze pola, a powyżej padający na wysmukłą topolę cień chmury. To także przytulone do cienia dwa inne drzewa, tymczasowe, choć na chłopa wysokie, i jabłoń dobrej nadziei jeszcze w słońcu samotna, rozrzutna, i nieokreślone wciąż drzewo pod szczytem.

Owo wzgórze pól i drzew jest mi niezbędne nie do opisania, a do codziennego wchodzenia, bowiem czekają mnie na szczycie najlepsze widoki na przyszłość.

Co dzień o świcie otwieram miedzę po miedzy na oścież i przechodzę z pól niższych w wyższe… Przystaję w pół drogi na dłużej pod wysoką topolą, żeby dotknąć cienia.

Wiem, że tu jestem zarazem koniecznością:
? kamieniem
? zbłąkanym obłokiem
? bławatkiem albo kąkolem…
i przypadkiem:
? sprzecznością na łące
? stokrotką kwitnącą
? kropelką słońca w deszczu
? kolcem poniedziałku wbitym w cały tydzień.

Podziwiam krajobrazy.

Ponieważ znów jestem spóźniony, więc cień już zmierzchający zostawiam drzewu. Odchodzę powoli. Cicho zamykam wzgórze i, miedza po miedzy, z mocną wolą poprawy ustępuję pola wędrowcowi nocy.

Dodaj komentarz