«

»

FURTKA

Dokoła zamarłe krzewy i zioła. Uśpione drzewa i trawy. Zwietrzałe onegdaj rozrzucone słowa. Żywa jest jedynie wątła róża wiatrów, które nad mój ogród nadciągną niebawem, jak już latem wróżyła to przekupka czasem. Ostre kolce krzaku wystrzępiły tak bardzo sukienkę przestrzeni, że na szycie i inne naprawy bieżące nie wystarcza przędzy rozmarzeń i wspomnień ani nitki babioletniej ? zwyczajnie konopnej. Nadto warunki nie są odpowiednie. Od tygodnia pada nieprzerwanie. Wprawdzie deszcz przesłania biedę rzeczywistości, lecz zarazem rozmywa odpowiedzialność za ogród, zazwyczaj chłonną jak gąbka, stabilną niczym grunt pod nogami.

Wieczór.

Jesteś na prowadzącej do ogrodu dróżce ? przykucnięta, oparta o mur tuż przy furtce zamkniętej od środka. Oczekując mnie w zadumie, przysypiasz. Dlatego nie dostrzegasz zwiastuna mego nadchodzenia ? nagłego błysku gwiazdy nad garbatym horyzontem ogrodu. Przebywasz zamyślona na ścieżce pod murem. Nie możesz się dostać do ogrodu. Furtka jest zamknięta. Oczekujesz mnie, lecz nie dostrzegasz ciemnego garbu na niebie ? zwiastuna mego cichego nadejścia.

Kluczem rozwieram furtkę na oścież.

Zbliżam się do ciebie ostrożnie, po troszeczku, w milczeniu.

Najlżejszym muśnięciem powietrza zdmuchuję zadumę z twej twarzy ? delikatnie, lecz do końca, bowiem jestem przewidujący, uważny, dbały o szczegóły. Oto dlaczego wiatr, który właśnie z muśnięcia się rodzi, dla żartu zatrzaśnie furtkę i odgrodzi różę.

Gdzieś odbiegniemy lekko. Leciutko. Zostawimy ogród wyróżniony osobno, w świecie bez przyszłości.

Dodaj komentarz